Kilka tapet na Wasze pulpity;]1024x768: (po kliknięciu w obrazek, otworzy się on w full rozmiarze)





1366x768:




Kilka tapet na Wasze pulpity;]








Z okazji Świąt Bożego Narodzenia chciałbym wszystkim przeglądającym mój blog życzyć dużo szczęścia, zdrówka, radości z codziennego dnia, pogody ducha i wytrwałości w poszukiwaniach kolejnych części naszej ulubionej serii.

Jakiś czas temu przy sobotnim leniwym popołudniu zgrałem mały mix, a że miałem problem z załadowaniem ów poczynań do internetu, więc małe przedświąteczne opóźnienie. Tylko Polish Jazz z małym bonusem na koniec. Do odtwarzacza na spacer w sam raz;]
No to doczekaliśmy się w końcu jakiegokolwiek kompendium o Jazzie z Polski... Historia Jazzu w Polsce autorstwa Krystiana Brodackiego, w zeszłym tygodniu trafiła na sklepowe półki. W zapowiedzi piszą o tym że w książce znajdziemy historie Jazzu znad Wisły od lat 20tych minionego wieku, wiele cytatów znanych i mniej znanych jazzmanów z Polski, opracowanie dziejów Jazzu w Polszy od początku jego istnienia na ponad 600 stronach.
Mnie owa pozycja bardzo zaciekawiła. Z tego co już zorientowałem się w internecie to w jednym ze sklepów internetowych kosztuje 76PLN. Popatrzę jeszcze po lokalnych księgarniach i empikach, ponieważ to trzeba mieć. Z tym, że z zakupem wstrzymam się do nowego roku, bo na gwiazdkę już zaklepana vol. 73 Śmietany - Sounds and Colours;]






W minione lato zacząłem tworzyć bazę z okładkami i opisami wszystkich części naszej ulubionej serii, niestety projekt utknął w miejscu. Dziś zamieszczam pierwszą dziesiątkę. Prócz niej gotowych jest jeszcze kilka pojedynczych części. Może kiedyś dobrnę do końca. Póki co wrzucam pierwszych dziesięć w wordowskim formacie, jeszcze przed konwersją na pdf. Projekty to wersja beta, więc możliwe różnego rodzaju literówki;]
Przyznam się bez bicia, że rzadko zaglądam do nowości płytowych spod szyldu „Jazz”. Zasiedziałem się wśród sterty czarnych płyt, a to pochłania duuużo czasu. Jednak jakiś czas temu pocztą otrzymałem krążek… Imagination Quartet – niespodzianka! Rodzimy, bardzo młody jazz, który mimo krótkiego okresu działalności, do tej pory zdążył wyrobić sobie markę. Wystarczy zajrzeć do Internetu, Jazz Forum wspiera chłopaków, ich kalendarz jest zapchany koncertami, a ilość dotychczasowych występów na najbardziej liczących się konkursach i festiwalach jest zdumiewająca.
Imagination Quartet – to jak łatwo się domyślić czterech muzyków: Michał Sołtan grający na gitarze, Jarek Bothur z saksofonem tenorowym, Kacper Zasada grający na basie i Maciej Dziedzic zasiadający za zestawem perkusyjnym. Jako fan ambitnego hip hopu obiło mi się o uszy nazwisko Kacpra Zasady, i po sprawdzeniu informacji – nie myliłem się… Gra on min. w hip hopowo jazzowym projekcie „Jazzus” – który miałem przyjemność pewnej wiosny w Warszawie wysłuchać na żywo – rewelacja!
Jeśli ktoś na przyszły weekend (11-12 Września) wybiera się na Mazury, do Giżycka to zapraszam na mini imprezę organizowaną min. przeze mnie - do Jazz Club Galerii - gdzie 11 września odbedzie sie za naszą inicjatywą "JAZZowy wieczór". Będzie mnie można wypatrzeć za gramofonami - gdzie będę w setach odświeżać największe perełki Polish Jazzu prosto z czarnych płyt, i nie tylko.... Kameralna atmosfera, piwko, i nasz ukochany - rodzimy jazz! Zapraszam!Oto pierwsza płyta Stanisława Sojki zrealizowana w Polskich Nagraniach a druga w karierze wykonawcy. Poprzednią nagrał w grudniu 1978 r., podczas koncertu w Filharmonii Narodowej, dla Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego; znalazły się tam przede wszystkim gospels, śpiewane z własnym fortepianowym akompaniamentem. Objawił się wtedy jako wokalista obdarzony charyzmatem: wchodzi na estradę, uderza dwa akordy na fortepianie i … ma publiczność w ręku. Jak czarny pastor – rządzi emocjami swych wiernych (już mu proponowano występy w murzyńskim kościele baptystów w Stanach…). Ale śpiewanie gospels nie zadowalało Sojki; nie miał jeszcze 20 lat, gdy z “Extra Ballem” próbował swych sił w standardach. Wrócił teraz do nich, a przede wszystkim postanowił zmierzyć się z probierzem jazzowych możliwości każdego muzyka – z bluesem. Pozyskał znakomitego partnera do realizacji tego zamiaru – organistę i pianistę Wojciecha Karolaka, człowieka – który – wie – jak – to – grać: klarownie, po prostu ze swingiem.
Doprawdy mało jest białych wokalistów, ktorzy tak potrafiliby wczuć się w czarną muzykę, jak Sojka. Pewne wyjaśnienie znajdziemy w jego wypowiedzi: “…śpiewać scatem to wspaniałe, ale mnie bardziej fascynuje improwizowanie tekstem. Tekst jest bardzo ważną częścią utworu! Trzeba go tylko dobrze rozumieć, choć są czasem trudności z przetłumaczeniem murzyńskiego slangu. Ale to jest konieczne”. A więc mamy do czynienia z artystą, który nie zadowala się powierzchownym przyswojeniem elementów afroamerykańskiej stylistyki wokalnej. Jednak ani to, ani wielka muzykalność i specyficzne poczucie humoru – nie wyjaśniają wszystkiego. Tajemnica tkwi chyba w tym, że Sojka wierzy słowom i muzyce, które śpiewa. I wierzy w swe posłannictwo:”Wiem, że Lord mnie prowadzi” – powiedział mi kiedyś i nie mam powodu, by wątpić w szczerość tych słów.
Na płycie(której współautorami są, obok Sojki i Karolaka, Czesław Bartkowski i Zbigniew Wegehaupt – laureat nagrody Sekcji Publicystów PSJ za 1980r.) znajdziemy utwory dobrze znane jazzfanom, jak “Satin Doll” Elingtona, “Blue Monk” Theloniousa Monka, czy “Naima” Johna Coltrane’a. Tylko w “Doxy” Sonny Rollinsa i w “All Blues” śpiewa Sojka scatem, w pozostałych postępuje według swej zasady improwizowania. Dwa utwory są przykładami jazzowego humoru: w “Nlue Monk” bawi się wokalista słowem “blue”; pomysł tekstu być może podsunęła mu dowcipna interpretacja utworu Rollinsa “Saint Thomas” (przez Sheile Jordan) na jednym z festiwali w Lublinie. W “Blue Monk” warto ponadto zwrócić uwagę na “monkowskie” solo fortepianu. Pnomatopeiczny “All Blues” znalazł się na płycie inspiracji Karolaka. Zrodzony na gorąco podczas nagrania, jest jakby reportażem z “jam session śmiechu” w studio, szkoda, że tak krótkim. W “Oh, What A beautiful Morning” możemy podziwiać sprawność warsztatową wokalisty, w “I’ve Known Rivers” – soulowy feeling. Natomiast “Naima” zdaje się być zapowiedzią nowych poszukiwań Sojki.
Podczas Międzynarodowych Spotkań Wokalistów Jazzowych w Lublinie w 1979r. Sojka zwierzył się w jednym z wywiadów: “…Od pewnego czasu czuję się tak, jakbym na coś czekał. Jakby w mojej muzyce coś ważnego miało się stać…” Po wysłuchaniu tej płyty wiemy, że właśnie Coś się stało i przeczuwamy, że w przyszłości stanie się Więcej.Krystian Brodacki

Polish Jazz vol. 55Prawdopodobnie zbudowany jestem z komórek zaprogramowanych na pewien specyficzny gatunek muzyczny nazywany jazzem, mylnie czasami utożsamiany z produkcjami niewiele mającymi z nim wspólnego. Jestem z tego powodu równie zakompleksiały, jak i bardzo dumny. Sonny Rollins działa na mnie silniej niż Hallelujah Umper Gamper Rocktime Band, a dźwięk saksofonu Bena Webstera jest mi bliższy niż Ibrahim Bramaputra Transgalactic Mission, co nie oznacza, że Stevie Wonder czy Joao Gilberto nie sprawiają mi przyjemności. Na taki stan rzeczy złożyły się dwudziestoparoletnie doświadczenia z Sekstetu Komedy, Jazz Believers, kwintetu Kuryla, licznych własnych zespołów z Polish Jazz Quartetem na czele. Potem wszechwładnie zapanowała moda na jazz, wobec którego moje komórki niemal automatycznie stosowały blokadę i koniec końców – jako instrumentalista – na parę lat zniknąłem z jazzowej mapy Polski. Mówiono, że Ptaszyn nie ma już nic do powiedzenia, niektórzy podzielają ten pogląd do dziś, ale nie jest moją winą, że ktoś ma zatkane uszy.
W latach kryzysu poświęciłem się kompozycji i dyrygowaniu takimi zespołami jak Studio Jazzowe PR. Nawyk komponowania, jak widać, pozostał mi do dziś, ale obecnie Ptaszyn-kompozytor pełni jedynie usługową rolę dostarczając pretekstów do improwizacji Ptaszynowi – instrumentaliście i jego kolegom. Wystarczająco wcześnie zdałem sobie sprawę, że nie ma kompozytorów jazzowych, a są jedynie komponujący jazzmani i zdecydowałem się na powrót do bardziej czynnego życia.
Odskocznią stał się „Mainstream”, którego rozwiązanie po czterech nie kiepskich latach postawiło mnie w decydującym punkcie: trzeba było pójść dalej, albo przepaść. Tę szczęśliwszą alternatywę umożliwili mi trzej aktualni współpracownicy: Marek Bliziński – gitarzysta o imponującym warsztacie, jedyny, który potrafi mi całkowicie zastąpić fortepian, a do tego inspirujący partner – solista. Jego stateczny i zrelaksowany wygląd niejednego skłonił do mylnych spekulacji: czy tak może wyglądać jazzman w akcji? Jednak jazz jest do słuchania, nie do patrzenia. Witold Szczurek – szalenie młody człowiek, któremu w epoce jazz-rocka nie wiadomo skąd wzięło się zamiłowanie do „staroświeckiego” walkin’ basu, i przed którym świat stoi dopiero otworem. Wreszcie Andrzej Dąbrowski – perkusista, którego powrót do jazzu winien stać się wydarzeniem w naszym środowisku. Jego komórki, podobnie jak i moje zaprogramowane, nie pozwalają zapomnieć o rytmie i swingu. Jeżeli szukacie w perkusji filozofii i mglistych objawień – to po prostu nie ten człowiek, ale jeżeli chodzi o jazz – niełatwo znajduje się lepszych.
No i do tego wszystkiego ciągle jeszcze ja -Jan Ptaszyn Wróblewski
Jedyny jazzowy festiwal w moim małym turystycznym miasteczku - Giżycku, w nocy z soboty na niedziele dobiegł ku końcowi. "Jazz Nad Niegocinem im. Grzegorza Brudko" - czyli Międzynarodowy Festiwal Jazzu Tradycyjnego... tak jak wcześniej podchodziłem sceptycznie do większości nagrań dixielandowych, tak po dwóch dniach spotkań z "białym" nowym orleanem zaczynam czuć ten swing! W piątek, razem z moją Lubą wybraliśmy się Jam Session do Tawerny Siwa Czapla, znajdującym się w samym sercu plaż, portów i giżyckiego mola. W takiej scenerii można było posłuchać Happy Play Dixieland Band czy Tria Wojtka Kamińskiego, już w wyluzowanym mocno klimacie. Paradę Nowoorleańską odbywającą się przed Jam'em z powodu deszczu musieliśmy niestety odpuścić... Lecz wieczór w Siwej Czapli okazał się długi i przyjemny.
Krótko przed 23cią na scenie pojawili się Malmo Jazz Kings ze Szwecjii ze wspaniałym liderem Dymitrem Markiewiczem. Panowie ze Skandynawii zagrali niesamowite 40 minut na zakończenie oficjalnej części festiwalu.
Tuż po zakończeniu rozpoczęła się przeprowadzka do klubu - Caponiera, znajdującego się na terenie Twierdzy. Gdy tylko ukończono tam instalację klawiszy i instrumentów perkusyjnych, w klubie po starej prochowni usłyszeć można było naraz wszystkich muzyków, goszczących tamtego wieczora na deskach amfiteatru. Solówki każdego z nich to coś NIESAMOWITEGO. Muzyka, klimat i wystarczająca ilość chmielowych trunków sprawiły że było to niezłe danie czadu! Kurcze - ten Nowy Orlean ma coś w sobie! Słuchany na żywo niesie ze sobą ogromną ekspresję i energię! Szkoda że już po wszystkim. I szkoda że znów jak pierdoła zamuliłem i nie wziąłem ani razu aparatu... pomijając "foto" w bezczelnej jakość z mojego telefonu.
Jazz nad Niegocinem - Zosiek pije Zachód Słońca, Wojtek Kamiński gra JAZZ, zimna Warka studzi lipcowy upał! Rozmowa z Panem od pianina z Hagawu, Jam Sassion do drugiej... czyli pierwszy dzień Festiwalu za Nami,,,, Zapraszany jutro, tzn dzis (24.07) do Giżyckiej Twierdzy Boyen na kolejne koncerty i do klubu Caponiera na Jam Session do rana...

Gorąco zapraszam wszystkich fanów białej odmiany nowoorleańskiego brzmienia - dixielandu na weekend na Mazurach - a konkretnie do mojego rodzinnego miasteczka - Giżycka - Stolicy Tysiąca Jezior.... Od dzisiaj startuje tutaj dwudniowy festiwal - Jazz Nad Niegocinem im. Grzegorza Brudko... tak tak... Hagaw Hagaw... a tak o to, o nim piszą lokalne gazety....:Gitary, klarnety, saksofony, trąbki, puzony, czy flety - to tylko niektóre instrumenty, na których będą grać muzycy w najbliższy weekend nad Niegocinem. Do wodnej stolicy Polski zawita synkopowa muza.
Jazzowy granie na drugie śniadanie - Aleksander's Ragtime Band na plac Grunwaldzki zawita w piątek, 23 lipca o godz. 11. Występem zainaugurowany zostanie Międzynarodowy Festiwal Jazzu Tradycyjnego Jazz nad Niegocinem im. Grzegorza Brudko.
Na podwieczorek przy jazzie (od godz. 17) warto zajrzeć do tawerny "Siwa Czapla", gdzie wystąpi Hot D'Jazz Trio. O godz.18 impreza przeniesie się do amfiteatru na plaży miejskiej, gdzie publiczność zobaczy paradę nowoorleańską. Będzie także wspomnienie o Grzegorzu Brudko.
Na tym piątek się nie skończy, na publiczność na plaży będzie czekała Jazzowa Zgadywanka, Trio Wojciecha Kamińskiego oraz Happy Play Dixieland Band.
Drugi dzień festiwalu (sobota, 24 lipca) to koncert jazzowy na statku (wstęp 15 zł). O godz. 19 "W hołdzie Django Reinhardowi" na scenie amfiteatru w twierdzy wystąpią: To i Owo, Hot D'Jazz Trio, Happy Play Dixieland Band, Aleksander's Ragtime Band i Malmo Jazz Kings. Od północy Jam Sesion w Kaponierze.
Wstęp na imprezę w twierdzy - 15 zł. Organizatorem Festiwalu jest Giżyckie Centrum Kultury.