
"Ja(zz), Urbanator" - strzeliłem w dwóch podejściach. Mega wciągająca lektura, wiele ciekawostek, wspomnień, jazzu od kuchni i szczerych wyznań, czasem naprawdę 'ostrych'. Podobnie zresztą jak w Desperado - Stańki. Ja polecam - nawet, dla tych co jazzu dotykają stosunkowo rzadko. Napisane fajnym, luźnym językiem, więc nudy nie ma co się spodziewać.

Ale 'cały ten jazz' nie byłby cały, gdyby nie Michał Urbaniak. Tak mi się do niedawna wydawało. Teraz jestem tego pewna. Bo jazz to nie tylko muzyka. To również wszystko pomiędzy. I o tym właśnie jest ta książka. Świetna!
Gdybym była profesjonalną recenzentką i musiała do czegoś się przyczepić, to jedynie do tego, że nie można się od niej oderwać.Maria Czubaszek
