Opowiadający tą historię Roman Waschko był tajnym współpracownik SB. Donosicielem i kapusiem. Powoływanie się na takie źródło, jest co najmniej wątpliwe.
Roman Waschko pisał donosy na kolegów artystów i brał za to pieniądze - wynika z materiałów, które zebrał o legendarnym jazzmanie Instytut Pamięci Narodowej. Ten słynny konferansjer i szef instytucji jazzowych w Polsce nie tylko donosił (na przykład na pisarza Leopolda Tyrmanda). Kusił też kolegów, przedstawiając im prostytutki zatrudnione przez SB.
Tak było na przykład z Donovanem Thomasem, sekretarzem ambasady USA w Polsce. Waschko poznawał go z atrakcyjnymi kobietami będącymi na usługach SB. Dzięki temu bezpieka dokładnie rozpracowała Thomasa i miała na niego haki.
Współpraca była hojnie wynagradzana. Agent o pseudonimie Adam dostawał pieniądze i paszport. Mógł wyjeżdżać zagranicę w latach 60., co było głównie przywilejem artystów. To na nich właśnie donosił najwięcej.
Waschko przyjaźnił się z pianistą Andrzejem Trzaskowskim, z którym wyruszył w 1962 roku na tournee po Stanach Zjednoczonych. IPN ma dokumenty świadczące o tym, że Waschko spisywał i raportował w Polsce o wszystkim, co było związane z intymnym życiem Trzaskowskiego i jego małżeństwem.
To samo zrobił innemu przyjacielowi - Leopoldowi Tyrmandowi, autorowi kultowej powieści "Zły". Donosił nie tylko o smaczkach obyczajowych z życiorysu pisarza, ale i o jego zagranicznych kontaktach.
"Znam materiały IPN na temat Waschki. Niestety, muszę przyznać, że są one przekonujące" - komentuje Krystian Brodacki, działacz jazzowy, dziennikarz i publicysta, autor książki "Polskie ścieżki do jazzu". "On potrafił wiele załatwić. Ułatwił zagraniczny wyjazd Janowi "Ptaszynowi" Wróblewskiemu. Uważano wtedy, że Waschko jest po prostu sprytny i obrotny" - dodaje Brodacki.
Zmarły przed sześcioma laty Waschko to jeden z ojców chrzestnych polskiej muzyki jazzowej, która po II wojnie światowej była symbolem buntu wobec komunistycznej szarzyzny. Już w 1956 roku prowadził stałą rubrykę o jazzie w "Sztandarze Młodych". Rok później był konferansjerem II Festiwalu Jazzowego w Sopocie. Do końca lat 60. prowadził warszawskie festiwale Jazz Jamboree. Był pierwszym prezesem Polskiej Federacji Jazzowej i dożywotnim honorowym prezesem Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego.
Drogi Autorze bloga. Czy mógłby Pan pisać poprawnie i nie popełniać błędu w odmianie słowa "ów"? Zdanie z posta powinno brzmieć - "jak wyglądało owo legendarne nagranie od kuchni". Pozdrawiam MCH
Opowiadający tą historię Roman Waschko był tajnym współpracownik SB. Donosicielem i kapusiem. Powoływanie się na takie źródło, jest co najmniej wątpliwe.
OdpowiedzUsuńo tym nie słyszałem... ale że Milian był partyjniakiem też mnie zdziwiło...
OdpowiedzUsuńFaktycznie... ale draka, jestem 100 lat za...
OdpowiedzUsuńRoman Waschko pisał donosy na kolegów artystów i brał za to pieniądze - wynika z materiałów, które zebrał o legendarnym jazzmanie Instytut Pamięci Narodowej. Ten słynny konferansjer i szef instytucji jazzowych w Polsce nie tylko donosił (na przykład na pisarza Leopolda Tyrmanda). Kusił też kolegów, przedstawiając im prostytutki zatrudnione przez SB.
Tak było na przykład z Donovanem Thomasem, sekretarzem ambasady USA w Polsce. Waschko poznawał go z atrakcyjnymi kobietami będącymi na usługach SB. Dzięki temu bezpieka dokładnie rozpracowała Thomasa i miała na niego haki.
Współpraca była hojnie wynagradzana. Agent o pseudonimie Adam dostawał pieniądze i paszport. Mógł wyjeżdżać zagranicę w latach 60., co było głównie przywilejem artystów. To na nich właśnie donosił najwięcej.
Waschko przyjaźnił się z pianistą Andrzejem Trzaskowskim, z którym wyruszył w 1962 roku na tournee po Stanach Zjednoczonych. IPN ma dokumenty świadczące o tym, że Waschko spisywał i raportował w Polsce o wszystkim, co było związane z intymnym życiem Trzaskowskiego i jego małżeństwem.
To samo zrobił innemu przyjacielowi - Leopoldowi Tyrmandowi, autorowi kultowej powieści "Zły". Donosił nie tylko o smaczkach obyczajowych z życiorysu pisarza, ale i o jego zagranicznych kontaktach.
"Znam materiały IPN na temat Waschki. Niestety, muszę przyznać, że są one przekonujące" - komentuje Krystian Brodacki, działacz jazzowy, dziennikarz i publicysta, autor książki "Polskie ścieżki do jazzu". "On potrafił wiele załatwić. Ułatwił zagraniczny wyjazd Janowi "Ptaszynowi" Wróblewskiemu. Uważano wtedy, że Waschko jest po prostu sprytny i obrotny" - dodaje Brodacki.
Zmarły przed sześcioma laty Waschko to jeden z ojców chrzestnych polskiej muzyki jazzowej, która po II wojnie światowej była symbolem buntu wobec komunistycznej szarzyzny. Już w 1956 roku prowadził stałą rubrykę o jazzie w "Sztandarze Młodych". Rok później był konferansjerem II Festiwalu Jazzowego w Sopocie. Do końca lat 60. prowadził warszawskie festiwale Jazz Jamboree. Był pierwszym prezesem Polskiej Federacji Jazzowej i dożywotnim honorowym prezesem Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego.
Milian to etatowo wręcz był kierownikiem muzycznym
OdpowiedzUsuńFestiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze. :-)
Drogi Autorze bloga. Czy mógłby Pan pisać poprawnie i nie popełniać błędu w odmianie słowa "ów"? Zdanie z posta powinno brzmieć - "jak wyglądało owo legendarne nagranie od kuchni".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
MCH